Selasa, 19 Agustus 2014

Iope Air Cushion XP N21

Please stop me before I buy another one. I have a serious cushion addiction.
Because my complexion is splotchy and discolored, it's quite hard to find a foundation that would match my skin tone. So when I see something that is vaguely suitable, like a good ole Pavlov's dog, I simply buy it. Whether I actually need it, or not, is wholly irrelevant here.
I buy a matching shade, because it's so damn hard to find something that won't make me look like a jaundiced zombie, or an oompa loompa, or a color-blind person who applied makeup without using a mirror.

Zatrzymajcie mnie, prosze, zanim kupie kolejna. Mam powazny nalog poduszkowy.
Poniewaz moja twarz ma ciemne placki i nierowny koloryt, bardzo trudno jest mi znalezc podklad, ktory pasowalby mi idealnie. Dlatego tez mam 12 roznych butelek w lazience. Wiec jesli widze cos, co jest mniej wiecej odpowiednie, to jak pies Pawlowa, kupuje to niemal w ciemno. Czy akurat tego potrzebuje, czy nie, to juz zupelnie inna sprawa.
Kupuje, bo jesli nie kupie, to potem zniknie, a ja bede zalowac. Bo naprawde trudno jest znalezc cos, co nie zamieni mnie w zombie cierpiacego na zoltaczke, czy daltonistyczna blachare, ktora spedza kazda chwile w solarium (i naklada podklad bez uzycia lustra). Bo, stety lub niestety, jestem blada. Nawet bardzo.


And to add to that, my skin is really problematic (especially now that I am undergoing treatment, where one of the most common side effects is bad, really really bad skin) so I don't want heavy coverage. I want light. I want easy. I want something that will not irritate my poor face any more than absolutely necessary. Especially now, during the evil, humid, hot, Japanese summer.

Jesli dodac do tego moja problematyczna cere (szczegolnie w ostatnich miesiacach, bo skutki uboczne, tego co przechodze do najfajnieszych niestety nie naleza), ktorej nie chce obciazac ciezka szpachla, to mam dylemat.
Chce czegos lekkiego i latwego. I czegos, co nie podraznialoby mnie do granic wytrzymalosci. Szczegolnie podczas japonskiego lata (kto takie przezyl, ten wie, o czym mowie).


And that is why today I present you yet another Korean cushion foundation. And two more are still waiting to be reviewed. (Yeah, I told you I have a serious cushion problem. Now do you believe me?)

Yes, this form of foundation has been the answer to my prayers. And even though initially I was very skeptical, now I'm hooked.

I dlatego dzis przedstawiam Wam kolejna koreanska poduszke. I dwie inne nadal czekaja na przetestowanie i recenzje (tak, mowilam, ze mam nalog, hyhyhy).
Ta forma podkladu to odpowiedz na moje modlitwy do bogow kosmetycznych. I kopie sama siebie w tylek, ze tak pozno sie do poduszek przekonalam.



But why do I love cushions so much?

That's a very good question.
I love them, because they are so damn easy to use.

Ale dlaczego tak poduszki pokochalam?

Dobre pytanie!
Ano dlatego, ze sa tak latwe w obsludze.



I'm a total moron when it comes to using foundation brushes (and I have 3!) or pink foamy eggs. I need something that is foolproof, messproof, klutzproof and idiotproof.
So it's very easy to see that cushion foundation is THE right thing for me.
It's simple, convenient and any idiot with a mirror (though that's optional, any reflective surface will do) can apply it to get that much sought after flawless finish.

Jestem totalnym gamoniem jesli chodzi o nakladanie podkladu. Pedzle czy rozowe jajka przerastaja mnie do tego stopnia, ze sie ich boje (a mam i jedno i drugie, pedzli do podkladu nawet kilka). Potrzebuje czegos, z czym nawet taka sierota jak ja moglaby pracowac. Podklad dla idiotow.
I ta-dam!!! Poduszka!!! Spelnia wszystkie moje sieroce i gamoniowe wymagania.
Jest tak latwa w uzyciu, ze kazdy da rade, z lustrem lub bez (kazdy, kto widzial Azjatki poprawiajace makijaz przegladajac sie w wystawach sklepowych, wie o czym mowie).
I nawet przy zerowych umiejetnosciach podkladowych byle sierota moze osiagnac idealny finish.


Yeah, you heard me right. Flawless.
That's another reason why I love cushions.
The light formula and the application method create a truly fine, fine, flawless finish. Even on very sensitive, very easily irritated skin.

Tak, to nie pomylka. Idealny. Fotoshopowy niemal. (Grunt to dobrze dobrany odcien, ale to tym za chwile).
Za ten idealny finish zakochalam sie w poduszkach.
Lekka formula i sposob nakladania daja naprawde swietne, idealne wykonczenie. Nawet na drazliwej i wrazliwej cerze.




I was extremely lucky that my first cushion was Hera UV Mist Cushion N13. It was hard to work with, but the perfect match to my complexion and the perfect finish it gave me were more than enough to make up for the fact that the bloody thing took forever to set. For-eva-ah.

Sulwhasoo Evenfair Perfecting Cushion (see, you even have a "perfect" word right in the name) was a very poor choice color-wise. But it found a new home, and from what I hear, its new mommy is amazed at what it can do.

So there you have it. I love cushions. The trick is to find a shade that will match your complexion. And with Hera, I really lucked out.

Now, let's see how the Iope Air Cushion XP in N21 is going to stack up.

Mialam szczescie, ze moja pierwsza poduszka byla Hera UV Mist Cushion N13 - idealny kolor dla mnie. Dla tak idealnego koloru i wykonczenia bylam w stanie wybaczyc to, ze schla dluzej niz ustawa przewiduje. Ale jak juz wyschla? Cud, miod i orzeszki.

Sulwhasoo Evenfair Perfecting Cushion nie byl najlepszym zakupem pod wzgledem koloru. Poszedl do ludzi i ze tego co slysze, to "ludzie" sa ta poduszka zachwyceni.

Tak wiec, najwiekszym problemem jest znalezienie odpowiedniego odcienia.

Wiec teraz spojrzmy na Iope Air Cushion XP w odcieniu N21 (Ice Vanilla).



Iope Air Cushion XP, shade N21 (Ice Vanilla) was something that I didn't really plan on buying. I was at Skinholic in Shin-Okubo (Koreatown) in Tokyo and there was this big sale with huge discounts and they had those other cushions that were all too yellow for me and  too cheap and tacky looking and too disgusting, but then the sales lady led me to the shelf where the Iopes were waiting (for me! no doubt!) and the next thing I knew I was swatching them, and then...

Nie mialam w planach kupowania Iope Air Cushion XP. Wybralysmy sie z kolezankami na lunch do Shin-Okubo (dzielnica koreanska) w Tokio i przy okazji wstapilysmy do sklepu Skinholic. Bylam przyjemnie zaskoczona jak wiele sklepow w Shin-Okubo zaczelo sprzedawac bardziej selektywne kosmetyki. Macalysmy sobie tanie poduszki, ale wszystkie byly dla mnie za ciemne. Pani sprzedawczyni zaprowadzila mnie pod polke z Iope, pozwolila sie pomyziac, pozwolila zabrac tester na ulice, zeby myziac sie w naturalnym swietle, i sama nie wiem jak to sie stalo, ale nagle stalam przy kasie, zeby placic za ta poduszke. Hyhyhy...



Well, you get the story.
I ended up with yet another Korean cushion foundation.

No i stalo sie.
Kupilam kolejny koreanski podklad w poduszce.




I've been using it for about 2 weeks now. I'm still on the fence about it.

It's heavier than Hera. And despite being an "N" cushion (natural cover), it provides a very substantial level of coverage.
When freshly applied it's stickier than Hera. It's closer to a normal foundation that way.
But once applied, it dries very fast and stays on for a decent amount of time. Two thumbs up! That alone makes it worth buying. A good choice for those days when I need more coverage. The finish is still in the "dewy" category, but not as wet as Hera Mist. It's more like satin, really.

And the most important fact?
It dries quite fast. Yes, it's a cushion foundation that sets very nicely and very quickly. What a shock after fighting with Hera for over a month.


Myziam sie nim od dwoch tygodni. I nadal nie jestem pewna czy bedzie z tego milosc.

Podklad jest ciezszy od Hery. I choc ma oznaczenie N (naturalne krycie), to kryje calkiem niezle. Lepiej niz Hera.
Podczas nakladania jest bardziej tresciwy niz Hera, przypomina normalny podklad pod tym wzgledem.
Schnie ekspresowo!!! I trzyma sie na twarzy bez poprawek dobre 8 godzin w 30-stopniowym upale. Nie podkresla suchych skorek, nie roluje sie, siedzi tam gdzie ma siedziec. Ale ja klade go na baze, wiec moze dlatego. Wydaje mi sie dobra opcja na te dni, kiedy potrzebuje wiekszego krycia.

Schnie szybko!!! Jaka ulga po walce z Hera!
Wykonczenie nadal w kategorii "dewy", ale bardziej matowe, a raczej - satynowe, niz "dewy" Hery.


So, where's the catch?
It's not a perfect match. It's close, very close, but no cigar. However, when set with loose powder it looks more or less decent. I'll keep it.

How the package looks you can see in the photos above.
It's a standard cushion set with a refill and a leaflet in the box. The cushion surface was protected by a sticky seal, so you know that it's brand new. The applicator sponge (though I hesitate to call it a "sponge", it's not a sponge in the traditional way you'd think of a sponge applicator) is a standard issue cushion stuff.

Pity almost all the companies insist on making the cushion compacts white. What kind of idiot thought of that, huh?

Wiec, gdzie jest haczyk?
Ano, odcien nie jest az tak perfekcyjnie dopasowany jak Hera N13. Blisko, ale jednak widac roznice. Musze wykonczyc sypkim pudrem, zeby grala gitara.

Jak wyglada opakowanie, mozecie zobaczyc na zdjeciach powyzej. Standardowo w pudelku jest i refill i ulotka po angielsku i po koreansku. Po otwarciu wieczka widac, ze poduszka zabezpieczona jest naklejka, wiec wiemy, ze to nowka niesmigana. Jest i gabeczka (choc nie jest to podkladowa gabeczka w europejskim tego slowa znaczeniu, jest bardziej zbita i "jedwabnista" jak to okreslil moj chlop, kiedy poprosilam go o pomacanie aplikatorka).

Szkoda, ze jak w wiekszosci poduszek, kompakcik jest bialy. Co za kretyn to wymyslil? Jak nic facet, ktory nigdy kompaktu nie uzywal.


Here is what the N21 (Ice Vanilla) looks like color-wise:

A tak N21 (Ice Vanilla) wyglada na zywo:



Looks very light on my finger.

Let's test it on my arm.

Wyglada na jasniutki na paluchu.
Posmarujmy na przedramieniu:



You can immediately see that the consistency is a bit heavier than other N type cushions. It's also more yellowish than I expected.

So let's blend it out.

Od razu widac ciezsza konsystencje niz inne N poduszki. Jest tez bardziej zoltawo niz sie spodziewalam.

Po roztarciu:



I can see the difference in color, but folks on instagram said it was perfect.
The yellowish cast is more visible when applied on my face. Nothing that a dusting of loose powder couldn't fix, though.

In the box you can find a bi-lingual leaflet, and this is what it says.

Ja widze roznice w tonie, ale ludki na insta mowia, ze wyglada perfect.
Roznica jest bardziej widoczna, kiedy naloze na twarz. Dlatego tez musze sie przypudrowac, aby wyrownac odcien.

W pudelku jest ulotka, a na niej to:



As you can see Iope Air Cushion XP doubles up as a sunblock. It has SPF50+ / PA+++. But considering that you apply just a tiny amount on your face, it won't be able to provide adequate sun protection. Please use a normal sunblock before applying this foundation.

Does it moisturize, as the company promises?
Yes, it does. Not sure though about winter months, when it's super dry here.

Has it improved the condition of the pores for flawless skin?
After application - yes.
Long term effects - I honestly didn't notice. But then again, my face is not looking so great these days (due to other reasons).

Reduces fine lines with additional active ingredients?
When used with a makeup primer - my fine lines are indeed less visible.
Long term effects - didn't notice.

Long lasting without darkening effect?
Hmmm... it's definitely long lasting, especially when you slap it on a primer. And true, it doesn't oxidize.

Here's the marketing mumbo - jumbo.

Jak widac Iope Air Cushion XP ma SPF50+ / PA+++. Ale biorac pod uwage naprawde mala ilosc, jaka kladziemy na twarzy, i tak trzeba uzywac osobnego filtru dla ochrony przed sloncem.

Czy nawilza, jak obiecuje producent?
Tak. (choc nie wiem, jak sprawdzi sie zima).

Czy poprawilo stan moich porow i dalo idealna cere?
Nie wiem, czy maja na mysli po nalozeniu, czy po dlugotrwalym stosowaniu.
Po nalozeniu - tak. Po 2 tygodniach uzywania nie zauwazylam zadnych wlasciwosci pielegnujacych.

Zmniejsza zmarchy?
Po nalozeniu na baze, zmarszczki sa naprawde mniej widoczne. Po 2 tygodniach uzywania - nie zauwazylam zadnych wlasciwosci przeciwzmarszczkowych.

Trwalosc bez ciemnienia na skorze?
Zgadza sie. Zmiana koloru na skorze byla moja najwieksza obawa (wiele koreanskich kremow BB tak ma). Ale tu - nic, a nic!

A tutaj - marketingowe cuda wianki:



The brochure explains, well, sort of, about the fancy ingredients.

Wyjasnia wiele, bez wyjasniania czegokolwiek. Kudos dla copywritera!


And it also lists the available shades. Mine is Natural 21 Ice Vanilla. (Now, I'll be singing "Ice, ice, baby" all day long. Oy vey...)

If you're interested in the ingredient list, you can find it on this lovely blog - Skin and Beauty Story. There are a couple of potential irritants on the list, but after 2 weeks of daily use, I did not notice anything that I can say was caused specifically by this cushion. I do apply it on a primer though, and I cleanse my face quite religiously every day.

Dostepnych jest kilka odcieni. Ja mam Natural 21 Ice Vanilla (a czemu nie Vanilla Ice ja sie pytam?)
Sklad (po angielsku) mozna znalezc w tym wpisie na blogu Skin and Beauty Story. Sa w nim skladniki, ktore potencjalnie moga zrobic kuku osobom o cerze nadwrazliwej. Ja nie mialam zadnych reakcji, ktore moglabym zwalic na ta poduszke. Ale kladlam na primer i zawsze religijnie niemal oczyszczam twarz kazdego wieczora.


Would it be suitable for someone with oily skin? I'm not so sure. But for dry, normal and mixed skin types it should work fine.

I still have two other cushions (su:m37 and Banila Co) to test and review, so stay tuned. After that, if you want, I can swatch them all side by side to give you a better idea about their colors and coverage.

I purchased this cushion myself in Shin-Okubo in Tokyo, I don't remember how much it was, the price seemed reasonable and comparable to what's available on the internet.

Czy to dobra opcja dla cery tlustej? Nie jestem pewna. Dla suchej, normalnej i mieszanej powinna byc bez problemow.

Mam jeszcze dwie inne poduszki (su:m37 i Banila Co) do przetestowania i opisania. Jak to zrobie, to jesli bedzie zapotrzebowanie, moge zeswatchowac wszystkie dla bezposredniego porownania.

Kupilam ta poduszke za wlasne pieniadze, byla na promocji, nie pamietam ile placilam, ale cena wydawala mi sie porownywalna do tego co jest w sklepach online.


If you are interested in purchasing this cushion, or any other Korean beauty product, you can order it online from Alice of W2BeautyBy clicking on the link, or the banner in the sidebar and using this registration code: 182991708, you can receive $5.00 off your first order (above $30.00). Free worldwide shipping directly from Korea, and lots of samples and other freebies with every order. Enjoy!!! 

Jesli chcecie kupic ta poduszke, lub inne koreanskie kosmetyki z wiarygodnego zrodla, mozna to zrobic zamawiajac od Alice z W2Beauty.
Klikajac na ten link, lub w banner w pasku obok i wpisujac ten kod przy rejestracji: 182991708, otrzymacie $5.00 znizki przy pierwszym zamowieniu (powyzej $30.00).
Wysylka darmowa, prosto z Korei, na caly swiat, a w kazdym zamowieniu duzo probek.
Milych zakupow!

Kamis, 07 Agustus 2014

Koh Gen Do Aqua Foundation Illuminator

I appreciate it when a cosmetic brand embraces social media and understands its potential. And I am always pleasantly surprised when said brand makes an effort to communicate and interact with its fans and customers. It's a win-win situation for everybody. The brand gets loads of free PR, the fans and customers are happy and keep coming back for more, and if the product is good, new fans and new customers appear along the way. All in a very cost-effective and cheerful, positive manner.

Doceniam to, kiedy firma kosmetyczna jest obecna na mediach (portalach?) spolecznosciowych i rozumie ich potencjal i korzysci, jakie z tego plyna. I zawsze jestem mile zaskoczona, kiedy taka firma prowadzi interakcje z fanami i klientami. W takiej sytuacji kazdy wygrywa. Firma ma darmowy PR, a fani i klienci czuja sie wazni i doceniani i wracaja, aby wydac wiecej pieniedzy. A jesli sprzedawany produkt jest dobry, to i nowi fani i klienci pojawiaja sie przy okazji, ludzie, ktorzy moze sami z siebie nigdy by sie o tej firmie nie dowiedzieli.


One such company is Koh Gen Do, a Japanese skincare and makeup brand, with main locations in both Tokyo and Seattle. Koh Gen Do is extremely social media friendly and understands the importance of its customer base's loyal following.

Jedna z takich firm jest Koh Gen Do, japonska marka kosmetykow pielegnacyjnych i kolorowych. Ma dwie glowne lokalizacje - w Tokio i w Seattle (ta w Tokio byla pierwsza). Koh Gen Do jest bardzo aktywna na instagramie i rozumie jak wazna jest komunikacja (dwukierunkowa, bo sa firmy na insta, ktore swoich sledzacych totalnie olewaja) z ludzmi, ktorzy wydaja kase na ich produkty.


(Hear this, Aveda? Social media, dudes!!! Time to get your head out of your bum, and get on with the program! At least in Japan, because, frankly, your PR mentality is stuck in the mid-20th century.)

(Slyszysz to, Aveda? Social media, ludzie! Czas wyciagnac glowy z tylkow i ruszyc z programem. Przynajmniej w Japonii, to jak na razie to wasz PR styl jest rodem z lat 50-tych ubieglego wieku.)



I'm reluctant to call Koh Gen Do a boutique brand, because I don't think it is. You can get their products at makeup stores (such as Rosemary's) and some department stores. Makeup artists (foreign and Japanese) are certainly familiar with it. But the general public, especially overseas? Not so much.

Nie chce nazywac Koh Gen Do firma butikowa, albo niszowa, bo nie uwazam, ze takowa jest. Ich produkty mozna kupic w normalnych perfumeriach i niektorych domach handlowych (departamentach). Makijazysci (japonscy i zagraniczni, choc moze nie polscy) znaja Koh Gen Do bardzo dobrze. Ale generalna publika konsumencka, szczegolnie ta nie japonska juz niestety nie.


My first contact with Koh Gen Do was several years ago when my mother in law gifted me a fancy cream. The cream was in an equally fancy blue jar. It was supposed to make me all fancy and beautiful and all that (my MIL claimed my complexion was awful).
She was a huge fan of the fancy cream. She forced me to try it (out of her own jar), and when I said I liked it, she presented me with my very own fancy jar. That was my first Koh Gen Do product.
Not for long, however. I guess I didn't thank her deeply enough, didn't bow low enough, didn't jump for joy that such a fancy woman as my MIL took interest in my face enough to gift me an expensive skincare product... Because a few days later, before I even had a chance to use my brand new cream, the box suddenly disappeared from my shelf in the bathroom (yes, we lived with the in-laws back then).  And the next thing I knew, it was promptly re-gifted to my sister in law. I guess she, being Japanese, knew the intricate thanking ritual, because the fancy cream stayed hers.

Moje pierwsze doswiadczenie z Koh Gen Do mialo miejsce kilka (nascie, hyhyhy) lat temu, kiedy to szanowna tesciowa sprawila mi w prezencie bardzo ekskluzywny krem. Zapakowany byl w rownie ekskluzywny sloiczek, niebieski. Mial przemienic mnie w piekna i ekskluzywna kobiete. Moja tesciowa twierdzila, ze moja cera byla zaniedbana i zapuszczona.
Sama byla wierna fanka ekskluzywnego kremu. Poprzednio, namowila mnie do sprobowania (z jej wlasnego sloiczka) i kiedy nieopatrznie stwierdzilam, ze fajny jest, sprezentowala mi w prezencie. To byl moj najpierwszy Koh Gen Do produkt.

Niestety nie na dlugo. Byc moze nie podziekowalam jej odpowiednio wylewnie i dlugo, byc moze nie padlam do stop, ani nawet nie klanialam sie do samej podlogi, byc moze nie skakalam z radosci odpowienio dlugo i wysoko... Kilka dni pozniej, zanim jeszcze mialam okazje pomyziac sie moim ekskluzywnym, nowiutenkim kremem, pudeleczko (nawet nie mialam jeszcze okazji aby wyjac sloiczek z pudelka) nagle zniknelo z mojej polki w lazience (tak, mieszkalismy wtedy z tesciami). I 5 minut pozniej dowiedzialam sie, ze zostalo odprezentowane mojej szwagierce. Ona bedac Japonka, wiedziala jak odpowiednio podziekowac, bo krem zostal u niej na dobre. Nie zniknal jej w tajemniczych okolicznosciach z lazienki.




My second contact with Koh Gen Do was at Rosemary's (a cosmetics store). I glanced at the logo, and suddenly, the memories came flooding back. Yeah, Koh Gen Do, I remembered that name.

I bought a bottle of Aqua Foundation (after playing around with it at the store a few times), and instantly fell in love. This was a very unassuming foundation that did everything it promised. I think it deserves a separate post, so I'm not going to talk about it here right now.

Together with my Aqua Foundation, I got a bag of mini-size goodies - Spa Water (Koh Gen Do's version of micellar water), Pearl White Makeup Color Base, and a few other things that I don't remember now. The pearl white base was so nice that I went out and bought a full size tube, this time in green.

Moje drugie spotkanie z Koh Gen Do odbylo sie w Rosemary's (perfumerii). Spojrzalam na logo i zalaly mnie wspominki o starych, dobrych czasach.

Kupilam wtedy butelke Aqua Foundation (po myzianiu sie nia w sklepie dlugo i namietnie) i byla to milosc od pierwszego wejrzenia. Ot taki maly, skromny podklad, ale robi co trzeba i wywiazuje sie ze wszystkich obietnic producenta. Podklad ten zasluguje na osobny wpis, wiec nie bede teraz za wiele na jego temat pisac.

Razem z moja Aqua Foundation, dostalam rowniez woreczek probek i mini rozmiarow. Byla w nim, miedzy innymi Spa Water (koh gen dowski odpowiednik miceli, perlowa baza pod makijaz, i kilka innych rzeczy, ktorych juz teraz nie panietam. Baza byla na tyle dobra, ze poszlam i kupilam sobie pelnowymiarowa tubke, tym razem zielona.



And because where I live, the selection of products is very limited (and as everybody knows, I absolutely hate buying previously unseen stuff on the internet), I've been dreaming of visiting the main Koh Gen Do salon in Azabu Juban in Tokyo for quite a while.
Finally, last Monday, that dream came true.

A poniewaz tu gdzie mieszkam wybor byl bardzo ograniczony (a ja nienawidzie kupowania nieznanych mi kosmetykow internetowo, bez mozliwosci uprzedniego myziania), marzyl mi sie wypad do salonu Koh Gen Do w Tokio.
I w koncu, w ostatni poniedzialek marzenie to sie spelnilo.



When we arrived at the salon, we were already very tired, grumpy, hot, sweaty and overall disgusting after many hours of walking around Tokyo on a ridiculously hot and humid day. (Pleased to say that Nov UV Shield EX on my face and DHC Suncut Q10 Aqua Gel on my arms did the job - not a hint of redness, zero sunburn, amazing.)

Kiedy dowleklysmy sie z kolezanka do salonu, bylysmy zmeczone, spocone, na granicy udaru slonecznego i w podlym nastroju. Lazilysmy po Tokio w nieludzkim upale dobrych kilka godzin. (Informuje, ze Nov UV Shield EX na twarzy i DHC Suncut Q10 Aqua Gel na innych odslonietych czesciach ciala stanely na wysokosci zadania - zero opalenizny, zero spalenia przez slonce, zero czegokolwiek - niesamowite).


The extremely helpful, kind and patient lady at Koh Gen Do took good care of the two country bumpkins totally out of place in such a chi-chi district as Azabu Juban. Even though we didn't look like women who could afford half the things at the store (not mentioning the spa services upstairs), we were still treated like potential customers. I've been snubbed a couple of times at upscale makeup counters, so thank you, Koh Gen Do, for being so professional and open minded. Well, maybe...

Bardzo uprzejma pani w mundurku Koh Gen Do zaopiekowala sie nami w mily i profesjonalny sposob. Wygladalysmy jak dwie zdziadziale baby z prowincji zupelnie nie na miejscu w takim posh salonie w takiej posh dzielnicy jak Azabu Juban, ale pani z Koh Gen Do to nie przeszkadzalo. Pomimo faktu, ze z pewnoscia myslala, ze nie stac nas na wiekszosc rzeczy w asortymencie (ze o bardzo posh spa na pieterku juz nawet nie wspomne), to nadal traktowala nas jak potencjalne klientki. Juz mi sie zdarzylo byc ignorowana przez sprzedawczynie selektywnej marki, bo wygladalam jak prosto z traktoru, wiec milo nam bylo, ze Koh Gen Do podszedl do nas tak profesjonalnie i bez uprzedzen. Do czasu...


The staff lady deserves to be nominated for sainthood for her patience with us. After going over every single product in the skin care line (I was oh so tempted to get the fancy cream in the fancy blue jar, but I need to finish my various fancy creams already at home first, though no worries, I'll be back!) I suddenly remembered what it was that I wanted to try.
The Illuminator!!!
I've seen the photos! I've witnessed what it could do.
I wanted to try it myself.
I was ready.
Me, the person, who wouldn't know how to use a highlighter, if her life depended on it. No, I'm not exaggerating, I really don't know how to highlight and contour. So I don't do it. One of the reasons I always wear "barely there" makeup.

And there I was, sitting in front of the mirror at a very exclusive skin care salon, and a Koh Gen Do lady was going to treat my face to a dose of Aqua Foundation Illuminator. In two shades, no less.


Pani w sklepie powinna byc natychmiast nominowana na kanonizacje za anielska cierpliwosc jaka nam okazala. Po przejrzeniu i pomacaniu kazdego produktu w linii pielegnacyjnej (oj kusil mnie ten ekskluzywny krem, ale najpierw musze zuzyc te, ktore juz mam w domu), nagle przypomnialam sobie, co mialam w planach sprobowac.
Illuminator!
Ogladalam zdjecia i filmiki, na wlasne oczy widzialam co potrafi zdzialac.
Chcialam sprobowac na wlasnej skorze.
Bylam gotowa i zdecydowana.
Ja. Ta, ktora nie ma pojecia do czego sluzy rozswietlacz i nie wiedzialaby co z jednym zrobic, nawet jakby sam jej wlazl do reki. Nie przesadzam. Nie potrafie ani rozswietlac, ani konturowac. Dlatego po prostu tego nie robie. To glowny powod dlaczego moj makjiaz jest zawsze minimalny.

A tu nagle siedze sobie w fotelu przez wielgasnym lustrem w bardzo ekskluzywnym salonie, a bardzo ekskluzywna pani od Koh Gen Do ma zamiar potraktowac moja twarz rozswietlaczem. I to nie byle jakim, a Aqua Foundation Illuminatorem. W dwoch odcieniach do tego. No, cuda przyrody, po prostu.



I fell in love instantly. Just like with the Aqua Foundation itself. My friend was amazed at the subtle transformation ("you look so classy now", she announced when we left the salon, hahaha!)

I couldn't decide which shade I liked better, so I bought both of them. Along with a duo of makeup sponges.


Zakochalam sie natychmiast. Zupelnie tak samo, jak to bylo z sama Aqua Foundation. Psiapsiola byla oczarowana moja transformacja (powiedziala mi "wygladasz teraz tak z klasa" jak wyszlysmy z salonu, hehehe!)

Nie moglam zdecydowac, ktory odcien bardziej mi sie podobal, wiec kupilam oba. I do tego duo gabeczek, zebym mialam czym sie myziac tym rozswietlaczem.



I was seriously considering getting a tube of Moisture Foundation as well, but after testing every light shade there was, we were faced with a very familiar problem. It was close, very close, but sadly, not a perfect match. The Koh Gen Do lady explained that initially, only 3 shades were available, and people (mostly makeup artists) would mix them by themselves together to get the desired color.

Na powaznie zastanawialam sie rowniez nad tubka Moisture Foundation, ale po przetestowaniu kazdego jasnego odcienia, stanelysmy przed tym samym problemem co zawsze. Bylo blisko, bliziutko, ale nie do konca pasowalo. Pani od Koh Gen Do wyjasnila, ze 25 lat temu, kiedy ten podklad wszedl po raz pierwszy na rynek, byl dostepny tylko w trzech odcieniach i makijazysci sami je sobie mieszali je, aby dobrac odpowiedni kolor.




Unfortunately, I am not a makeup artist. Mixing anything (including salad dressings) is a challenge for me. And Moisture Foundation doesn't come cheap. As the one and only KP said on instagram, no choice but wait until Koh Gen Do releases more colors.
I don't think that will happen anytime soon (or ever), so I am going to try for a tube of the best match in winter, when my skin needs loads of moisture.

Ja makijazystka nie jestem i do mieszania mam dwie lewe rece, nawet sos do salatki to dla mnie nie lada wyzwanie. A Moisture Foundation do najtanszych nie nalezy. I jak KP we wlasnej osobie skomentowala na instagramie, nie pozostaje nam nic innego, jak czekac az Koh Gen Do wypusci wiecej odcieni.
Niestety bardzo watpie, ze to sie kiedykolwiek stanie, wiec bede celowac w najbardziej dopasowany odcien w zimie, kiedy moja cera potrzebuje wiecej nawilzenia.


My other disappointment? No samples in the bag. Maybe we didn't look like women, who could buy expensive make up and skin care products on a regular basis? Maybe we looked like the samples would be wasted on us? Fair enough, but sad nonetheless.

I've been spoiled by other high end brands who are generous with samples when buying stuff. I do believe that samples do a great job of promoting a product and promoting a brand. From my own experience I can say that there were times when samples convinced me to shell out ridiculous amounts of money on something I would have never considered otherwise (like Lancome Absolue, for example).

I zeby nie bylo tak cudownie i cacy, mam tez drugie male rozczarowanie. Zero probek w torbie. Zero. Moze nie wygladalysmy jak babki, ktore regularnie wydaja kase na kosmetyki z wyzszej polki? Moze pani sprzedawczyni zdecydowala, ze probki dla nas i tak nie zamienilyby sie w kolejne zakupy? Rozumiem, ale jesli to prawda, to szkoda, ze Koh Gen Do jednak okazalo sie takim snobem.

Przyzwyczajona jestem do probek kiedy kupuje kosmetyki z wyzszej polki. I uwazam, ze probki to swietna sprawa, bo daja szanse sprawdzenia nowego produktu i przy okazji promuja dana marke. Wiem z wlasnego doswiadczenia, ze po zuzyciu probki, jesli kosmetyk mi sie podobal, bylam w stanie wydac nieludzkie pieniadze na pelnowymiarowe opakowanie (Lancome Absolue na przyklad), ktorego sama z siebie nigdy bym pewnie nie tknela. I wiem, ze nie ja jedna tak robie. No ale coz...


And now, let me show you the Illuminati. 
I mean, the Illuminators.

A teraz czas pokazac Wam moja pare rozswietlaczy.



The bottles are plastic (thank goodness!!!) and easy to handle.

The Aqua Foundation Illuminator is available in two shades IL00 (white) and IL01 (sheer beige).


Buteleczki sa plastikowe (yay!) i latwe do trzymania.

Aqua Foundation Illuminator jest dostepny w dwoch odcieniach: IL00 (bialy) i IL01("sheer" bezowy).



The enclosed bi-lingual (Japanese and English) leaflet gives us basic information about the product.

Mamy w pudelku ulotke w dwoch jezykach - po japonsku i po angielsku z podstawowymi informacjami o firmie, o produkcie i o tym jak go uzywac. Sa nawet obrazki jak i gdzie go nakladac.



Koh Gen Do says they are a natural brand. They say their products have no artificial colors, no fragrance, no petroleum based mineral oil, no parabens and no alcohol. Very impressive.

Koh Gen Do mowi, ze ich kosmetyki sa naturalne, bez sztucznych barwnikow, bez substancji zapachowych, bez olejow mineralnych, bez parabenow i bez alkoholu.


Here's the ingredient list for the Illuminators.

Tutaj sklad Illuminatorow.





The bottle is fitted with a convenient pump dispenser. However, you have to remember to shake the bottle quite vigorously before dispensing the product.

Butelka ma pompke, dziala bez zarzutu. Trzeba jednak niezle potrzasnac butelka przed uzyciem, zeby zawartosc wygladala prezentacyjnie po wypompowaniu.



It might look a bit scary at first, but if such a klutz like me can manage, then anyone can.

Wyglada troche przerazajaco, ale jesli taka ofiara jak ja daje rade, to kazdy da rade.



When blended, the white stuff turned into a delicate highlight. And the beige gave a warm, gentle touch. Almost like a very subtle bronzer.

The colors are very soft and I think it's impossible to overapply.


Po roztarciu bialy zamienil sie w niemal jedwabna poswiate. A bezowy dawal cieplutki, delikatny blask. Prawie jak bardzo delikatny bronzer.

Kolory sa tak miekkie i delikatne, ze zrobienie sobie nimi kuku jest chyba niemozliwe. Co najwyzej cala twarz bedzie pelna zdrowego blasku.



Though the Illuminators are intended to be used with Aqua Foundations, today we tested them with other products (including BB creams, cushion foundations, and other liquid foundations), and they worked fine with all. I'd say they looked better with Hera cushion than with Aqua Foundation.

Firma twierdzi, ze robione sa z mysla o uzyciu w tandemie z Aqua Foundation, ale dzis testowalysmy je w innych kombinacjach (z kremami BB, poduszkami, innymi podkladami w plynie i na gola twarz). Wspolpracowaly w kazdym zestawieniu bez zarzutu.
Powiedzialabym, ze najbardziej wow efekt byl wlasnie z poduszka Hery.


The price? Here:

Cena? Tutaj:



And that's it.
We enjoyed our visit to Koh Gen Do very much and next time we are hoping to investigate other makeup (I'm thinking pressed powder and lip glosses) and skincare products (I'm thinking the milk). And maybe I'll finally get my fancy cream in a fancy blue jar!

Koh Gen Do products are available on their website (no worries, it's in English), at high end department stores in the US (at Barneys, for example) and some Sephora locations.

If you don't live in the US or Japan, and want to order Koh Gen Do goodies, you can find a huge selection on this website - B-glowing.com. And yes, they do ship worldwide. And no, I am not affiliated with them :-)

Have you used Koh Gen Do cosmetics? 
What is your opinion?


I to by bylo na tyle.
Milo bylo odwiedzic salon Koh Gen Do, i jesli zrobimy powtorke z rozrywki, to chcialabym poznac blizej ich blyszczyki do ust i puder w kompakcie, kusi mnie tez mleko z linii pielegnacyjnej. No i ten nieszczesny ekskluzywny krem.

Kosmetyki Koh Gen Do mozna kupic bezposrednio na ich stronie internetowej (jest po angielsku), jak i w bardziej wyzszopolkowych departamentach w USA (takich jak Barneys, na przyklad) i niektorych Sephorach (w Stanach).

Sa rowniez dostepne w tym sklepie internetowym - B-glowing.com, z wysylka na caly swiat. I nie, nie wspolpracuje z nimi, po prostu mowie, ze maja i wysylaja :-)

Mialyscie stycznosc z kosmetykami Koh Gen Do?
Co o nich myslicie?



Update August 10th, 2014:




I was feeling lazy yesterday and decided to experiment a bit. I mixed the white Illuminator with some BB cream (Astablanc from Kose in this case, because of its heavier texture) and applied it on my face as I would a regular BB cream. 

And hot damn! I didn't have any major expectations, but what a pleasant surprise. This style of application gave me the skin I've only seen in magazines. Soft, glowing, delicately bright (or brightly delicate, both descriptions are accurate, hahaha!). I remembered my sad adventures with Etude House's Nymph Aura Volumer, and yesterday I got everything that Volumer either wouldn't, or couldn't deliver. Without the greasy, lardy feeling. 

Yet another proof that you get what you pay for...

Updejt 10 sierpnia:

Wzielo mnie na eksperymenty wczoraj i zmieszalam troche bialego Illuminatora z kremem BB. W tym przypadku wybor padl and Astablanc (marki Kose), bo ma troche ciezsza konsystencje i nie bardzo nadaje sie na lato. I sam w sobie jest dla mnie ciut za ciemny.

I posmarowalam na twarz (paluchami) jak zwykly krem BB.

Chcialam sprobowac czy taka metoda aplikacji sie do czegos przyda, i efekty totalnie mnie zaskoczyly. Przez reszte dnia mialam cere, ktora do tej pory dane mi tylko bylo ogladac w pismach dla kobiet czy na azjatyckich idolkach w telewizji. Az sama chcialam sie na siebie gapic w lustrze. Skora byla delikatnie rozswietlona, ale takim aksamitnym blaskiem, bez krzty drobinek, bez mokrego efektu "dewy", bez jakiegolwiek blyszczenia sie. Wygladala zdrowo, koloryt byl wyrownany, pory zamaskowane i calosc naprawde przypadla mi go gustu. Bez smalcowatosci, ktora pamietam z porazki z Nymph Aura Volumer.

To bylo to, na co liczylam od tego nieszczesnego Nymph Aura Volumer od Etude House, ale sie przeliczylam.

Kolejny dowod na to, ze masz to, za co placisz.

Jumat, 01 Agustus 2014

su:m37 Flawless Regenerating Eye Cream


I've been putting this blog post off. And off. And then, when I was almost ready to go with it, I decided to wait a bit more. Why? Because I've been waiting (and I still am!) to find something negative to say about this su:m37º Flawless Regenerating Eye Cream. I can't just gush about how wonderful it is. I need to bitch and moan about something. Anything. It's against my nature to say only good and great and even better things about a skincare product. The balance in the universe must be preserved!
And yet, with this cosmetic, I simply can't find anything major to complain about. Well, maybe about the packaging...

Ok, so let me tell you how this story began.


Odkladalam publikacje tego wpisu przez dluzszy czas. I odkladalam. I kiedy juz prawie bylam gotowa go wrzucic na bloga, znowu zmienilam zdanie i postanowilam poczekac jeszcze troche.
Dlaczego?
Bo czekalam (i kurcze, nadal czekam), az wynajde cos negatywnego do napisania o tym su:m37º Flawless Regenerating Eye Cream.
Nie moge przeciez, ot tak po prostu, piac peanow na czesc kosmetyku. To w koncu ja!!! To niemozliwe! Musze wynalezc cos do narzekania. Bo rownowaga we wszechswiecie musi zostac zachowana.
Ale z tym kremem - nic. Po prostu nic negatywnego nie moge o nim napisac. No moze oprocz tego ohydnego dizajnu sloiczka.

OK, ale zacznijmy od poczatku...





A bylo to tak...

W zeszlym roku, na kilka dni zanim zaczelam prowadzic tego bloga, kolezanka z pracy dostala paczke od ciotki (a moze kuzynki? nie pamietam) z Korei. Bo to mila dziewczyna, przyniosla paczke do pracy, gdzie jej najlepsze psiapsioly rzucily sie na nia (paczke, nie kolezanke, chociaz w tlumie, ktory sie rzucal, trudno bylo jednoznacznie powiedziec) jak stado glodnych harpii.

W mniej niz 3 sekundy wszystko zostalo rozszarpane na strzepy, i jedyne co udalo mi sie w tej orgii zlapac to mini-sloiczek jakiego kremu.
Jak sie pozniej okazalo, byl to najbardziej burzujski okaz w calej paczce i najbardziej pozadany przez inne dziewoje. Trafilo mi sie jak slepej kurze. Namawiana bylam, aby sie wymienic na probke kremu BB, i prawie sie skusilam. Ale cos mi dobilo, i burzujski krem zatrzymalam. A byl to wlasnie ow slawetny su:m37º Flawless Regenerating Eye Cream. Tak, to koreanski produkt.

Last year, just a few days before I started this blog, my friend got a package from her aunt in Korea. She brought the package to work, where her wonderful co-workers (that means me, as well) descended upon it like a hoard of hungry harpies.

In less than 3 seconds the entire contents were divvied up and what I madly grabbed during this brief, but very intense, mayhem, was a sample mini-jar of some cream. As it turned out later, it was the fanciest product in the entire package, and an item coveted by many. I almost traded it in for a BB cream sample, but something spoke to me, and I decided to keep it after all. And that's how I got my chance to try the famous su:m37º Flawless Regenerating Eye Cream. Yes, it's a Korean skincare product.




Nie wiedzialam wtedy nic o tym produkcie, ani o firmie, choc cos mi sie tam o uszy kiedys obilo. (Tak, wiem, ze to dla niekorych bedzie nowina, ale kosmetykami, szczegolnie tymi pielegnacyjnymi, interesuje sie duzo dluzej niz ten blog istnieje).
Ale, hej, to byl krem pod oczy, wybrzydzac nie bede. Szczegolnie, ze wlasnie wtedy z moim zdrowiem nie bylo najlepiej i bardzo sie to odbilo wlasnie pod oczami. Potrzebowalam czegos, co pomogloby mi wygladac jak czlowiek.

Mini-opakowanie starczylo mi na trzy tygodnie dwa razy dziennego uzywania. Sama z siebie nie zauwazylam zadnych jednoznacznych rezultatow, bo jesli gapisz sie na cos przez caly czas, to trudno jest spostrzec male, subtelne zmiany. Ale dziewczyny w pracy zauwazyly. I slusznie wydedukowaly, ze uzywalam tego magicznego kremu pod oczy.

I to by byle tyle tytulem przydlugiego wstepu.
Potem, podczas wycieczki do Tonga, kupilam dwa kremy pod oczy. Jeden z nich okazal sie totalnym niewypalem, drugi, pomimo sporej ceny - zupelnym przecietniakiem. Ale je mialam, kase wydalam, krzywdy nie robily, wiec postanowilam je zuzyc.

I didn't know much about the product, or the company that made it. But hey, it was an eye cream. And my under eye area was in desperate need of some TLC.

The sample was enough for about 3 weeks of twice daily use. I didn't notice anything different about my eyes, because if you look at something every day, it's hard to spot small, subtle changes. But my co-workers did notice. And rightly deduced that I had been using the magical eye cream.

And that was that.
Then in December, on my way from Tonga, I bought two different eye creams, one of which was a total dud, and the other - barely average. But I had them, so I used them.



Wiec kiedy wypad do Seulu pojawil sie na horyzoncie, cos tam ruszylo w mozgu. Ze, przeciez, moze bede mogla poszukac tego magicznego kremu pod oczy.

I tak to, w zeszlym miesiacu stalam sie dumna posiadaczka pelnowymiarowego opakowania su:m37º Flaweless Regenerating Eye Cream.

Uzywam go od ciut ponad miesiaca, najpierw tylko wieczorem, obecnie rowniez i rano. I tak szczerze? Nie mam sie do czego przyczepic. W ogole. Ci, ktorzy mnie znaja, wiedza, ze to niespotykane.

Krem zapakowany jest w bardzo dizajnerski sloiczek. Plastikowy, o ile sie nie myle. Zlota nakretka byla niemozliwa do sfotografowania, wiec zdjecia sa jakie sa. To chyba jedyna rzecz, ktora mnie w tym produkcie irytowala (i nadal irytuje).

So when the trip to Seoul came about, suddenly, something clicked in my brain. Hey, I can look for that magical miracle eye cream now.
And that's how last month I became a proud owner of a full size jar of su:m37º Flawless Regenerating Eye Cream.

I've been using it for a bit longer than a month now, initially only in the evening, now also in the morning. And in all honesty, there is nothing that I can truly complain about with this product. Which, if you know me, you realize it's pretty amazing.

The cream is packaged in a striking, oddly shaped jar. All plastic, as far as I could tell. The gold cap was impossible to photograph, so that might be my only complaint about this cosmetic.




Sloiczek zawiera 20 ml kremu. Ciut wiecej niz standardowe zachodnie 15 ml kremow pod oczy (choc zdarzaja sie tez sknery o 12 ml).
Kupilam go na lotnisku w Incheon, w sklepie duty-free, gdzie pani przy stoisku su:m37º miala tak niesamowicie zle dobrany podklad, ze wygladala jakby sie urwala z teatru kabuki.
Bylam tak zafascynowana jej podkladem, ze nie do konca pamietam cene. Jakies 80 euro.
Dlaczego euro? Bo tak kasa na lotnisku przeprowadzila transkacje przy uzyciu karty kredytowej. Nie w koreanskich wonach, nie w amerykanskich dolarach, nawet nie w jenach. Ale wlasnie w euro.

The jar contains 20 ml of cream. It's a bit more than the typical 15 ml western eye cream standard.
I bought it duty free at the airport in Incheon and while I don't remember the exact price, I can tell you that it was about 80 euro. Why euro? Because, very mysteriously, that's how the airport cash register processed my credit card transaction. Not in Korean won, not in US dollars, not in Japanese yen, but in euros. I don't remember the price, because the lady working the su:m37º counter had the worst case of poorly matched foundation that I've ever seen on a cosmetics sales person. Ever. She looked like she was on break between kabuki performances. Scary...



Teraz o kremie. Jest gesty. Bardzo gesty. Bardzo bardzo gesty. I bardzo bardzo bogaty.
Pachnie tak jakos ziolowo-podobnie. Na pierwsze wachniecie, nie jest to bardzo zachwycajacy zapach. Wrecz przeciwnie. Przynajmniej takie bylo moje wrazenie. Ale, o dziwo, mozna sie do niego przyzwyczaic bardzo szybko. Nie jest ten zapach trwaly i ulatnia sie natychmiast po rozsmarowaniu.

Jego Wysokosc poniuchal krem i powiedzial, ze przywoluje mu to na mysl kosmetyki dla starszych pan. Dran jeden! Ale szybko wyjasnil, ze mial na mysli naturalny, organiczny zapach, a nie sztuczny, jaskrawy perfum tak bardzo popularny ostatnio w kosmetykach dla dziewczatek.

Ja, ja, whatever...

Nie zapach jest tu wazny, ale to, co ten krem robi.

The cream is very thick. Very thick. And very dense. And very, very rich.
It smells vaguely herbal. At first sniff, it's not a very pleasant smell, at least not to me, but oddly enough, I got used to it very quickly. The scent doesn't last and disappears immediately upon application.

The man of the house sniffed the cream and said it somehow reminded him of skincare products for older ladies. LOL. Bastard! He quickly clarified he meant a very natural, organic smell, and not a chemical, bright and sparkly scent unknown in nature but so popular in cosmetics for young women.

OK, OK, whatever...

The smell is not the important thing here. What the cream does is.




Krem ten dokonuje metamorfozy pod oczami. Nie wiem jak to inaczej okreslic.
Po miesiacu gorliwego smarowania, moja cienka jak papier skora pod oczami jest teraz wyraznie grubsza i taka jakas jedrniejsza. Wyglada zdrowo. Wyglada na dobrze odzywiona i zadbana. Ma blask. I jest wyraznie gladsza.

A skoro o gladkosci mowa... Mam mase mniejszych i wiekszych zmarszczek pod oczami. Ten krem zrobil z nimi cos. Co? Tego nie jestem pewna. Ale sa one teraz mniej widoczne, jakies takie zlagodzone, wygladzone. Wydaje mi sie rowniez, ze jest ich mniej niz miesiac temu.

Kolor tego nieszczesnego rejonu pod oczami rowniez sie poprawil. Przynajmniej w moim przypadku. Moja skora byla tam niemal zielono-fioletowa, z wielkimi cieniami. Bez wzgeldu na to ile godzin spalam, to zawsze wygladalam jak kiepsko zreanimowany nieboszczyk.
Teraz cieni juz nie ma, i zielony fiolecik tez jakos tak niemal zniknal. Nadal jest mi daleko do idealnego koloru pod oczami, ale poprawa na chwile obecna jest monumentalna. Dla mnie jest to tak niesamowite odczucie, ze ostatnimi dniami nawet zapominam o korektorze pod oczy. A to juz mowi wiele.

The cream transforms the under eye area. I don't know how else to describe it.
After a month of use, my paper thin skin is now visibly thicker and how to put it, sturdier. It looks healthy. It looks nourished. It looks brighter. It looks smoother.

Speaking of smoother... I do have lots of tiny and not so tiny lines under my eyes. The cream did something to them. They are less visible, and there seems to be a lot fewer of them than a month ago.
The color of the under eye area has improved as well. At least in my case. The skin there used to be almost greenish purple, with a perpetual dark cast. Even after eight hours of sleep, I still looked like a poorly reanimated corpse. Now, the dark shadow is completely gone, as is most of the purplishness. The color is still far from ideal, but it's a lot better than it was a month ago, trust me. On some days I even forget to use the under-eye concealer, if that tells you anything.



I tak:
And like this:





Nie chce piac z zachwytu i mowic, ze kocham ten krem, ale rezultaty mowia same za siebie. (Tak. Kocham. Ten. Krem. Teraz juz to oficjalnie powiedzialam). Widzac takie rezultaty, nic dziwnego, ze Jego Wysokosc sam z siebie zaczal szukac dalszych czesci serii Flawless, zeby je dla mnie zamowic.

Ale lojalnie uprzedzam osoby, ktore mysla o tym, aby siegnac po ten krem.
Jest to bardzo gesty krem i jego konsystencja i tresciwosc nie sa dla kazdego. Niektorzy moga wrecz powiedziec, ze jest za tlusty. Albo, ze wchlania sie bardzo dlugo. Albo, ze z powodu tej tresciwosci nie nadaje sie do uzywania rano. Albo, ze zapach ich odpycha.

Wszystko to prawda. su:m37º Flawless Regenerating Eye Cream nie jest dla kazdego.
Ale jesli ktos szuka powaznej pielegnacji pod oko i chce widocznych rezultatow w miare szybko, to ten krem bedzie strzalem w 10. Albo w jedenastke nawet.

Skladowe snobki rowniez beda zachwycone.
Jako ze jest to kosmetyk marki su:m37º, moga oczekiwac wysokiej jakosci naturalnych skladnikow, bo z tego wlasnie su:m37º slynie.
Sklad jest imponujacy i mozna go znalezc w tym wpisie na Agathblog.
A o samej firmie mozna poczytac na stronie internetowej su:m37º (po angielsku).

I don't want to say that I love this cream, but the results speak for themselves. (OK, yes, I do. I do love this cream!!! Now, I've said it.)

Be forewarned however, this is a very thick cream, and its consistency is not for everyone. Some people may even complain that it's too oily. Or that it takes a long time for the skin to absorb it completely. They may say that it's too rich to be used in the morning. Or they may say that the smell puts them off.

All of these are very valid points. su:m37º Flawless Regenerating Eye Cream is not for everyone. But if you need serious under eye care and want visible results relatively fast, this is the cream to try.

Ingredient snobs will be very pleased as well.
This is a su:m37º product after all, so you can expect high quality natural ingredients for which this company is famous for.
The list of ingredients is impressive and you can find it here on Agathblog (scroll to the end of the post, the list of ingredients is in English).

You can read about su:m37º here on their website (English version).



Zdjecia sa jakie sa, ale robione byly telefonem. Bardzo przepraszam.
The photos are what they are, but I had to use my phone to take them. Sorry!



Updejt z 9 sierpnia:

Update August 9th, 2014

Dostalam sporo maili z zapytaniem gdzie ten krem mozna kupic, skad go sciagnac, jak miec pewnosc, ze to nie "deal stulecia" jak ten oslawiony SK-II z ulicy w Ueno.

Nie przepadam za probkami z nieznanych zrodel, bo odkad zobaczylam na wlasne oczy jak latwo jest wypelnic rolke folii czymkolwiek, to wole ich po prostu unikac.

Jesli natomiast kogos interesuje pelnowymiarowe opakowanie, to bez problemu mozna je zamowic od Alice z W2Beauty (tak, wspolpracuje z nia, wiec jesli klikniecie w link, lub w banner obok, to otrzymacie $5.00 znizki na zamowienie powyzej $30.00).
Cene ma w porzadku, wysylka jest "free" na caly swiat i Alice zawsze doklada mase probek (z wiarygodnych zrodel) do kazdego zamowienia.


I got quite a few mails asking me where to buy this cream and be sure that it's the real deal and not like the infamous SK-II sold on the streets of Ueno.

I'm not too fond of samples from unknown sources. Ever since I've seen how easy it is to fill out a roll of "pura" foil with literally whatever, I prefer to avoid sachet/packet samples.

However, if you are interested in buying a full size jar, you can very easily order it from Alice of W2Beauty fame. Yes, I'm affiliated with her, so if you click on the link above, or the banner in the sidebar, you will receive $5.00 off your first order of more than $30.00.
Her price seems to be OK, she offers free worldwide shipping and there are always loads of samples and other freebies with every order.

Go, give it a try.